Krople deszczu rozbijały się o ulicę, podobnie jak moje łzy o podłogę. Tęsknota.
Tak, to dobre słowo by najtrafniej opisać co czułam. Można by tam ująć
jeszcze żal. Do siebie i całego świata. Zastanawiałam się jak dać upust
emocjom, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Chciałam krzyczeć, ale
kiedy rozchylałam wargi nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego dźwięku.
Piekielny niemy krzyk. Czułam się okropnie. Z niczym nie dawałam sobie
rady. Nawet głupiego zadania nie byłam w stanie rozwiązać, bo moje myśli
zajęte były czym innym. Rysowanie, czytanie, pisanie - nic nie
działało. Związałam włosy w luźny kucyk, założyłam sweter, spodnie,
kurtkę i buty. Wyszłam z domu. Nawet nie wiedziałam dokąd zmierzam.
Szłam przed siebie. Deszcz mieszał się ze słonymi łzami, które moje oczy
produkowały ze zdwojoną siłą. W gruncie rzeczy cieszyłam się, że ulice
są puste. Nie chciałam, żeby ktokolwiek widział jak zanoszę się od
płaczu. Pytania czy coś się stało były najgorsze. Kiedy pada ludzie siedzą w domach, mało kto włóczy się po parku. Usiadłam na mokrej huśtawce na placu zabaw dla dzieci. Puściłam najcięższą muzykę
jaką miałam na komórce. Żeby nie dzielić się nią z otoczeniem założyłam
małe, białe słuchawki. Zamknęłam oczy. Powoli chwiałam się w przód i
tył, z każdą chwilą coraz bardziej. Kiedy spojrzałam wreszcie dookoła,
na huśtawce obok siedziała dobrze znana mi osoba. Moja przyjaciółka. Nie
wiedziałam jak mnie tu znalazła, razem byłyśmy w tym miejscu chyba raz.
Sama przychodziłam tu często, ale nikomu o tym nie mówiłam. Znała mnie
jak nikt inny, nie musiałam nawet mówić co się stało - domyśliła się.
Bez słowa wstałam i przytuliłam się do niej mocno. Objęła mnie jak małą
dziewczynkę i pocałowała w czoło. Jednomyślnie skierowałyśmy się w
stronę mojego domu.
Usiadłyśmy na łóżku, podałam jej kubek gorącej, owocowej herbaty. Uspokajała mnie jej obecność. Przebrane w wygodne dresy włączyłyśmy film. Mało rozmawiałyśmy. Wiedziała, że jak będę chciała, to sama zacznę mówić. Potrzebowałam tylko jej obecności. Obecności ważnej dla mnie osoby.
Usiadłyśmy na łóżku, podałam jej kubek gorącej, owocowej herbaty. Uspokajała mnie jej obecność. Przebrane w wygodne dresy włączyłyśmy film. Mało rozmawiałyśmy. Wiedziała, że jak będę chciała, to sama zacznę mówić. Potrzebowałam tylko jej obecności. Obecności ważnej dla mnie osoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz