muzyka

piątek, 26 lutego 2016

Amelia była piegowatą, niską i szczupłą dziewczyną o bardzo jasnej karnacji. Rude włosy, sięgające ramion, sterczały na wszystkie strony. Szare oczy, pozbawione blasku, pokazywały wszystkie negatywne emocje, które nastolatka kryła głęboko w sobie. Nikt w klasie nie chciał z nią rozmawiać, dlatego że nie kupowała najdroższych ubrań i kosmetyków. Nikt z jej otoczenia nie wiedział, jak wspaniałą dziewczyną była Amelka. Poza imponującymi wynikami w nauce miała na koncie jeszcze kilka sukcesów. Parę miesięcy temu zajęła pierwsze miejsce w konkursie literackim, otrzymała też wyróżnienie w konkursie plastycznym. Od jakiegoś czasu działała jako wolontariuszka w pobliskim szpitalu, na oddziale dziecięcym. Sprawianie radości nieuleczalnie chorym rówieśnikom było ważną czynnością dla Amelii, chociaż wymagało wielkiej dojrzałości od tak młodej osoby. Od sytuacji sprzed dwóch lat starała się podchodzić z dystansem do swojego zajęcia. Dobrze wiedziała, że życie jest niesprawiedliwe, jednak nie potrafiła pogodzić się z odejściem jednej z pacjentek - Agaty. Dziewczyny poznały się na samym początku uczestnictwa Amelii w akcjach miejscowego wolontariatu. Szybko znalazły wspólny język. Niestety, u Agaty już wcześniej wykryto nowotwór. Zmarła, po niespełna trzech latach spędzonych w szpitalu. Amelia była wtedy w ostatniej klasie szkoły gimnazjalnej. Bardzo przeżyła śmierć przyjaciółki. Te wydarzenia zmieniły wesołą dziewczynkę w skrytą nastolatkę. Obiecała sobie, że nikt nie zastąpi miejsca Agaty. Z pewnością bała się utraty kolejnej ważnej osoby. Czuła żal do lekarzy, że nie zdołali pomóc Agacie, była przecież bardzo młoda i miała przed sobą całe życie. Rodzice Amelii czuli się bezradni, postanowili skorzystać z pomocy specjalistów
i zapisali córkę do psychologa. Dziewczyna wstydziła się tego, ale zgodnie z umową jeździła do poradni dwa razy w tygodniu, zaraz po lekcjach. Nie wiedziała,
że w pobliżu mieszka Kuba, chłopak z jej klasy.
Pewnego dnia nastolatek i jego znajomi wracali do domu. W autobusie zauważyli Amelię. Nie obeszło się bez złośliwych uwag na temat jej kwiecistej koszuli i pikowanej spódniczki. Znudzona nieśmiesznymi żartami na swój temat, Amelia wyciągnęła z torby telefon i słuchawki. Nie zauważyła, że wtyczka nie była do końca włożona w urządzenie, dlatego, kiedy włączyła swoją ulubioną piosenkę, dźwięk rozniósł się na cały autobus. Stało się to przyczyną kolejnych docinek, przez co w oczach dziewczyny gromadziły się łzy. Czuła się zbędna, a przede wszystkim zawstydzona. W takich chwilach najbardziej tęskniła za Agatą, przy której nigdy nie była smutna.
Autobus zatrzymał się na przedostatnim przystanku. Amelia wyszła z pojazdu,
a zaraz za nią grupa przyjaciół, co lekko ją zaniepokoiło. Przyspieszyła kroku, skręcając w małą uliczkę. Przestraszyła się, kiedy usłyszała za sobą głosy znajomych z klasy. Kilka budynków dalej znajdowała się poradnia psychologiczna, do której zmierzała. Był to jej wielki sekret, nie mogła pozwolić, aby banda rozkapryszonych nastolatków dowiedziała się o jej problemach. Odwróciła się, ale nikogo za nią
nie było. Odetchnęła z ulgą. Pomyślała, że ktoś z nich tutaj mieszka i wszyscy właśnie weszli do domu. Nie zauważyła w pobliżu małego sklepu, do którego weszła grupa. Spokojnie otworzyła drzwi budynku, kiedy znowu usłyszała znane głosy. Spojrzała z przerażeniem w stronę znajomych. Stali na środku drogi, pokazując na nią palcem i śmiejąc się do rozpuku. Całą wizytę Amelia tłumiła w sobie złość i smutek.
Po powrocie do domu usiadła przed komputerem i zalogowała się do portalu społecznościowego. Było tam pełno wpisów popularnej w szkole grupy. Uwagę dziewczyny przykuł jeden o treści: "Nasza klasowa dziwaczka jest też wariatką!". Kolejny brzmiał: "Jeśli znasz Amelię, lepiej trzymaj się od niej z daleka! To psychopatka, wszyscy widzieliśmy!". Pod każdym wpisem znajdowało się kilkanaście obraźliwych komentarzy. Po piegowatych policzkach dziewczyny spływały łzy. Czuła się okropnie i miała pretensje do samej siebie. Nie dość, że jej tajemnica wyszła na jaw, to na dodatek śmiała się z tego cała szkoła. Wszyscy ją oceniali, chociaż nikt nie znał przyczyny problemu, z jakim się zmagała. Szydzono z niej na forum publicznym. Pomimo, że nikomu nie zrobiła krzywdy, taktowano ją jak przestępcę.
Kilka następnych dni zmieniło życie Amelii w koszmar. W szkole była wytykana palcami, w internecie wyzywana od najgorszych. To zniszczyło resztki równowagi w jej psychice. Gasło w niej wszystko, co budowała od nowa po stracie przyjaciółki. Nie jadła, ani nie spała.
Nie ukrywała, że jest słaba, miała nadzieję, że dzięki temu odpuszczą. Myliła się. Pokazując swój ból jedynie motywowała swoich prześladowców. Przemoc psychiczna zaczęła przemieniać się w fizyczną. Uczniowie popychali dziewczynę
na korytarzu, podstawiali nogę. Robili wszystko, aby upadła na ziemię. Gdy tak się działo, w sieci pojawiały się wpisy: "Dotyka dna dosłownie i w przenośni!" albo "Niech leczy nogi, skoro nie potrafi chodzić, na głowę i tak już za późno!". Amelia wiedziała, że nie powinna tego czytać, jednak nie pozwalała jej na to ciekawość.
Nie miała siły gniewać się za te oszczerstwa, które brzmiały w jej głowie jak wyrok,
wydany na nią przez rówieśników...
Popchnięta przez kogoś trzeci raz tego samego dnia, wpadła na wysokiego chłopaka, stojącego tyłem do niej. Odsunął się szybko, przez co Amelia upadła na ziemię. Brunet nachylił się nad nią i zapytał, czy wszystko w porządku. Dziewczyna była zaskoczona jego postawą. Przytaknęła, a nastolatek pomógł jej wstać. Zawstydziła się, dlatego postanowiła jak najszybciej odejść, ale tuż po pierwszym kroku przewróciła się ponownie. Przeraźliwy ból w kostce nie pozwalał jej na żaden ruch. Przejęty chłopak wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju nauczycielskiego.
W szpitalu okazało się, że kostka jest skręcona i Amelia będzie musiała zostać w domu przez dwa tygodnie. Mimo bólu była szczęśliwa, jednak nie na długo. Przypomniała sobie o portalu społecznościowym i okropnych wpisach. Nie brakowało także komentarzy na temat minionego wypadku. Mnóstwo obelg, które za każdym razem raniły Amelkę tak samo. Zdziwiła się, kiedy zobaczyła, że ktoś do niej napisał. Kliknęła zakładkę „konwersacje” i zobaczyła wiadomość od chłopaka ze szkoły. Miał na imię Dawid. Zapytał czy ból w kostce ustał. Po krótkiej wymianie zdań, nastolatek zaczął pocieszać Amelię. Poradził, żeby nie czytała obraźliwych wpisów, bo nie mają nic wspólnego z prawdą i to jest najważniejsze. Pozornie błahe słowa bardzo pomogły dziewczynie. Ulżyło jej na myśl, że ktoś stanął po jej stronie i próbuje ją zrozumieć.
Przez dwa tygodnie Amelia i Dawid pisali ze sobą całymi dniami. Nastolatce zaczęło zależeć na chłopaku, który jako jedyny okazał wsparcie i współczucie. Powoli otwierała się przed nim, jak kiedyś przed Agatą. Krzywdzące wpisy powoli ustawały, ale przezorna Amelia nie cieszyła się na zapas. Sądziła, że to z powodu nieobecności w szkole, więc po powrocie wszystko może wrócić „do normy”.
Na szczęście nie miała racji. Uczniowie, wcześniej śmiejący się z niej na przerwach, zachowywali się tak, jakby widzieli pierwszy raz kogoś takiego w szkole. Jedynie grupa odpowiedzialna za te wydarzenia uśmiechała się złośliwie na widok dziewczyny. W czasie przerw Amelia szukała wzrokiem Dawida, ale chłopaka nigdzie nie było. Dopiero po lekcjach zobaczyła, jak wychodzi z kolegami ze szkoły. Uśmiechnęła się do niego blado, a on odpowiedział tym samym. Zaraz po powrocie do domu zalogowała się na swój profil, czekając na wiadomość od Dawida.
Przez miesiąc nastolatkowie pisali ze sobą, jednak nigdy nie rozmawiali w szkole. Amelia była przekonana, że to z powodu wcześniejszych zdarzeń, przez które była obiektem zainteresowań wśród uczniów. Mimo to satysfakcjonowała ją nawet internetowa znajomość. Czuła, że może zwierzyć się chłopakowi, a on z chęcią jej wysłucha.
Pewnego dnia przyszła do szkoły wcześniej niż zwykle, lekcje rozpoczynały się dopiero pół godziny później. Przypadkiem usłyszała rozmowę dwóch dziewczyn
ze swojej klasy.
- Nie szkoda ci Amelii? Sama już nie wiem, czy dobrze robimy. A co jeśli zakocha się w tym naszym Dawidku? - zapytała jedna z nich.
- Hahaha, nawet nie żartuj. Wtedy to dopiero będzie ubaw, jeśli się dowie, że pisała
z nami, a nie z nim! - odparła druga szydzącym tonem.
- Mam coraz więcej wątpliwości... - mruknęła niska blondynka.
Amelia rozpłakała się. Poczuła się zdradzona i wyśmiana. Chciała zapaść się pod ziemię ze wstydu. Wybiegła ze szkoły, kierując się w stronę swojego domu. Tylko
we własnym pokoju czuła się bezpiecznie. Powoli docierało do niej, że zaufała przez Internet komuś, z kim prawie nie rozmawiała w rzeczywistości. To wyjaśniało obojętność Dawida podczas przerw. Nastolatka zrozumiała, że nigdy nie wiadomo, kto tak naprawdę zajmuje miejsce po drugiej stronie ekranu, ponieważ w sieci każdy może być tym, kim chce.
Amelia napisała do dziewczyn podszywających się za ukochanego chłopaka tylko jedno słowo: „wygrałyście”. Była bezsilna, a przede wszystkim zmęczona tym całym koszmarem. Pragnęła, aby wszystko się już skończyło. Zeszła po drewnianych schodach do kuchni. Wyciągnęła z apteczki tabletki nasenne. Wysypała sobie na rękę całą zawartość niedużego słoiczka. Zawahała się, czy na pewno chce to zrobić. Spojrzała na siebie w lustrze. Przypominała wrak człowieka. Pomyślała o wszystkich przykrych słowach, które przeczytała lub usłyszała na swój temat. Kilka łez spłynęło po policzkach Amelki. Pewna swoich czynów już miała połknąć leki, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Dziewczyna zmieszała się, odłożyła tabletki na stół i poszła zobaczyć kto przyszedł. Był to przerażony Dawid, świadomy faktu, że niewiele brakowało, a realną ofiarą wirtualnej przemocy padłaby młoda osoba po przejściach, której nikt nie pomógł, mimo że jej cierpienie widzieli wszyscy. Podszedł do Amelii i przytulił ją do siebie mocno. Uspokojona dziewczyna domyśliła się, że za obecność Dawida w jej domu odpowiedzialna jest niska blondynka z klasy i na twarzy Amelii w końcu zagościł szczery uśmiech.